W zeszłe lato wciąż otrzymywałem e-maile o nowej przestrzeni o nazwie Galerie Sardine. Zastanawiałem się – kto nazwałby galerię od małej rybki, która pływa w ławicach i jest ciasno upakowana w płaskich puszkach? Odpowiedź: artysta Joe Bradley i jego pełna werwy żona, Valentina Akerman.

„Możesz ją zabrać ze sobą” – powiedziała mi Akerman, kiedy odwiedziłem ich w przestronnym studiu Bradleya w Long Island City. „To też nie jest jakaś wykwintna ryba, a nam się to podoba”. Żadne z nich wcześniej nie prowadziło galerii sztuki, ale przejęli zabytkowy dom z 1701 roku przy Main Street w Amagansett, na wschodnim krańcu Long Island, i zorganizowali kilka wystaw, które przyciągnęły tłumy lokalnych i przyjezdnych miłośników sztuki – w tym Larry’ego Gagosiana, największą sławę świata sztuki, który spędza lato w Amagansett.

„Joe i ja współpracujemy od momentu, kiedy się poznaliśmy” – powiedziała Akerman. Ich pochodzenie nie mogło być bardziej różne. Akerman, ciemnowłosa i pełna życia, dorastała w Bogocie w Kolumbii. Bradley, bardziej cichy, ale równie żartobliwy, wychował się w Kittery w stanie Maine, urokliwym nadmorskim miasteczku, jako jedno z dziewięciorga dzieci (siedmioro z nich było adoptowanych, nie licząc Joe). Jego ojciec był lekarzem na ostrym dyżurze. Jej ojciec, obecnie na emeryturze, był profesorem ekonomii na Narodowym Uniwersytecie Kolumbii i pisał polityczne felietony do niedzielnej gazety.

„To niesamowicie bystra osoba, zaangażowana w świat i pasjonująca się sztuką, muzyką i wszystkim innym” – powiedziała. „Moja energia pochodzi od niego – mogę z nim rozmawiać o wszystkim”. Jej matka, obecnie autorka książek, była terapeutką freudowską pracującą z dziećmi i nastolatkami. „Moi koledzy z klasy się jej bali” – przyznała Akerman. „Nie chcieli do nas przychodzić, bo myśleli, że jest jak wiedźma – tajemnicza, trochę chłodna, ale też uwodzicielska”. („Jest bardzo glamour” – dodał Bradley).

Kiedy Akerman miała 16 lat, jej rodzice się rozwiedli. Jej matka zaczęła pisać książki o swoim dzieciństwie w El Chocó, odizolowanej dżungli na pacyficznym wybrzeżu Kolumbii. Akerman studiowała architekturę, przeprowadziła się do Nowego Jorku, aby zrobić magisterium na Columbia, a następnie pracowała w prestiżowej firmie Davis Brody Bond, z której odeszła po diagnozie przerzutowego raka tarczycy. Pracowała jako niezależna dyrektorka artystyczna, kiedy poznała Bradleya.

Dziecięca miłość Bradleya do rysowania nigdy nie wygasła. Zanurzył się w undergroundowych komiksach – R. Crumb, Art Spiegelman, „tego typu rzeczy” – i studiował albumy o Picassie, Matissie, Miró, Calderze, Warholu i Lichtensteinie w bibliotece publicznej w Kittery, często odwiedzając też Muzeum Portland. „Ale dopiero w RISD naprawdę złapałem bakcyla malarstwa i zacząłem widzieć” – powiedział. „Nagle zetknąłem się z całą historią sztuki”. Mały pejzaż Cézanne’a w Muzeum RISD, Nad brzegiem rzeki (ok. 1904-1905), wydał mu się „trochę żałosny i punkrockowy”, sprawiając, że poczuł, „nie że mogę to zrozumieć, ale że mogę to odczytać”. (Bradley kiedyś był frontmanem punkowego zespołu o nazwie Cheeseburger).

Kiedy on i Akerman się poznali, jego kariera nabierała rozpędu. Jego śmiałe, kolorowe obrazy już wzbudzały zainteresowanie – miał solową wystawę w MoMA PS1 w 2006 roku, zaledwie siedem lat po ukończeniu RISD. Roberta Smith z The New York Times nazwała jego wczesne prace „ironicznymi, antymalarskimi obrazami… postkonceptualnymi i prowokacyjnymi”. Od tamtej pory reprezentowały go czołowe nowojorskie galerie – Canada, Gavin Brown’s Enterprise, Gagosian, Petzel, a od 2023 roku David Zwirner. Żywe nowe obrazy wypełniające jego studio w Long Island City będzie można zobaczyć tego lata w Zwirnerze. „To zabawne” – mówi. „Może to być trochę stresujące – jakbyś powoli odkrywał coraz więcej siebie i miał nadzieję, że w końcu nie okażesz się taki zły”.