Francesco Risso, który niedawno opuścił Marni, rozmawia ze mną ze swojego zaparkowanego samochodu na niczym niewyróżniającym się parkingu w Mediolanie. Pomimo tej znaczącej zmiany w karierze, jest w doskonałym nastroju. Nietypowe miejsce rozmowy to klasyczny Risso – przez prawie dziesięć lat pracy we włoskiej marce konsekwentnie zabierał nas w nieoczekiwane miejsca.
Mimo to jego pierwsza kolekcja dla Marni (pre-fall 2017), po latach pracy u boku Miuccii Prady, pozostała bliska wizji założycielki Consuelo Castiglioni: kobiece kwiatowe wzory, sukienki z lat 30., żywe płaszcze typu duffle, pasiaste rajstopy, szale i geometryczna biżuteria. Kiedy rozmawialiśmy w Paryżu w styczniu 2017 roku, gdy prezentował swój debiut, wspomniał, że uwielbiał futrzane rękawiczki Castiglioni z jesieni 2009 roku – które na swoim pierwszym pokazie przetworzył w jaskrawo zielonym futrze à la Kermit, idealnym dla mody inspirowanej pluszowymi zabawkami.
Te rękawiczki – dziwaczne, dowcipne i niekonwencjonalne – uchwyciły to, co miało definiować Marni pod kierownictwem Risso. Jego podejście brzmiało: „Mógłbym dać ci to, czego się spodziewasz, ale zamiast tego wybierzmy się na przygodę”. I co to była za przygoda. W czasie jego kadencji pojawiły się radykalnie patchworkowe sukienki koktajlowe, moher we wszelkich możliwych pasach, tkaniny zanurzone w gipsie, kultowe aksamitne spodnie idealne na rave, garnitury pokryte farbą i postrzępione, ale eleganckie suknie balowe jak dla Szalonego Kapelusznika. Jego prace były eksperymentalne, rzemieślnicze i głęboko emocjonalne.
Miejsca jego pokazów były równie nieprzewidywalne. Poza Mediolanem (najbardziej zapadł w pamięć wiosenny pokaz 2022, gdy ubierał całą publiczność w Marni i poprosił Dev'a Hynesa o poprowadzenie chóru), zabierał swoje kolekcje w podróż – do Nowego Jorku, Paryża, Tokio – zamieniając twórczą tęsknotę za przygodą w rzeczywistą podróż. Ta wolność była możliwa dzięki Renzo Rosso, założycielowi OTB (Only The Brave), który, podobnie jak w przypadku projektantów takich jak John Galliano w Margieli czy Glenn Martens w Dieslu, zachęcał do śmiałej kreatywności.
Teraz, gdy rozmawiamy o jego odejściu – tak jak kiedyś o przyjściu – czuje się, jakby koło się zamknęło w branży przechodzącej ogromne zmiany. Risso ma na ten temat przemyślenia i wiele więcej do powiedzenia o tym, jak bardzo kochał swoją rolę i swój nieustanny zapał do innowacji. Często odrzucał model projektanta-gwiazdy, woląc popychać kreatywność do przodu, jednocześnie podnosząc cały swój zespół. „Nigdy nie chodziło tylko o mnie”, podkreślał.
Kiedy w jego imieniu odebrałam nagrodę w Pratt ostatniego roku (gdzie był mentorem studentów), powiedziałam im dokładnie to. Nauczanie, jak mówi, to coś, co chciałby kontynuować. Ale to na później. Na razie zastanawia się nad swoją podróżą z Marni – a przytłaczająca reakcja na jego odejście głęboko go poruszyła.
„Potok uczuć pozostawił mnie – tak, mnie – na chwilę oszołomionego”, przyznaje Risso. „A niełatwo mnie oszołomić”.
—Marni, fall 2024 ready-to-wear
Fotografowane przez Acielle // @styledumonde
Francesco Risso: Mark, pamiętasz? Byłeś pierwszym, który mnie przepytał. I wiesz, zrobiłeś piękne porównanie, za które zawsze byłem wdzięczny.
Mark Holgate: Naprawdę?! Powiedziałeś – wyglądam jak ktoś prosto z filmu Pasoliniego, a ten wywiad stał się moim złotym biletem, gdy chciałem poznać Johna Watersa. To mój wielki idol. Kiedy pierwszy raz rozmawialiśmy, powiedział mi: „Właśnie czytałem twój wywiad na kanapie w Baltimore – dokładnie przed moim obrazem Pasoliniego!” Wspomniał nawet, jak on i Divine siadywali przed nim. Twoje słowa stały się dla mnie cennym wspomnieniem, które doprowadziło do czegoś niesamowitego. John jest niesamowity – jeden z moich ulubionych reżyserów, pisarzy i mówców. Słuchanie go to zawsze przyjemność, choć muszę powiedzieć, że jest zaskakująco cyniczny wobec mody. Nigdy nie myślałem, że to możliwe – szczery, tak, ale cyniczny?
Francesco, gratulacje z okazji dekady w Marni – co za ekscytująca jazda! Jak się teraz czujesz, wspominając ten czas?
Po pierwsze, jestem po prostu bardzo wdzięczny. Byłem tak młody, gdy zaczynałem; dorastałem tam. Wdzięczność wydaje się najbardziej radosnym stanem umysłu. Patrzenie wstecz było emocjonalne, ale też konieczne. Decyzja o odejściu zapadła w tym dziwnym, zagmatwanym czasie, w którym żyjemy. Musiałem na nowo połączyć się z sobą, stanąć na własnych nogach. Po wszystkim – zwłaszcza po wyzwaniach od 2020 roku – to wydawało się odpowiednim momentem.
Chciałem wstrząsnąć sytuacją, przemyśleć, jak pracuję. Nie może być po prostu biznes jak zwykle. Potrzebuję nowego rozdziału, świeżego startu, mimo że Marni było głęboko satysfakcjonujące. Teraz, gdy na świecie jest tyle cierpienia, moda powinna wydawać się mniej ekskluzywna, bardziej otwarta – bardziej empatyczna. Jestem gotowy na to wyzwanie.
Czuje się, jakbyśmy codziennie wynajdywali wszystko na nowo, prawda?
Dokładnie. Nie chodzi o rozczarowanie – Marni było niesamowite. Ale w wieku 40 lat nie chciałem dożyć 50-tki bez kwestionowania starych sposobów. Nadal chcę tworzyć spektakularne pokazy, robić piękne rzeczy, które przynoszą radość. W Marni zbudowaliśmy ten niesamowity system – modele, muzyka, ta wędrująca karawana kreatywności. Ale ostatnio szczęście wydaje się zbyt ulotne. Chcę czegoś trwałego, czegoś z dziedzictwem. Przeczytałem wywiad z Giancarlo Giammettim o tym, że zmiana nie zawsze oznacza dziedzictwo, i to naprawdę mnie uderzyło.
Mówiąc o dziedzictwie, twój duch współpracy definiował twój czas w Marni.
Zawsze taki byłem. Mam dwa księżyce wytatuowane na dłoniach – najbardziej bolesna rzecz, jaką zrobiłem – żeby przypominać sobie o symbiozie. Może to dlatego, że wcześnie opuściłem swoją chaotyczną rodzinę, ale zawsze pragnąłem jedności, dzielenia się doświadczeniami. Nigdy nie chciałem wieży z kości słoniowej. Chcę zakasać rękawy, pracować razem z ludźmi, pobrudzić sobie ręce. Nie wierzę, że istnienie marki musi opierać się wyłącznie na posiadaniu projektanta-celebryty na czele. Produkt powinien mówić sam za siebie. Pomysły powinny mówić same za siebie. Tak wiele rzeczy powinno być ważniejszych niż osobista sława.
Marni, fall 2017 ready-to-wear
Fot.: Yannis Vlamos / Indigital.tv
Patrząc wstecz na twój czas w Marni, kto był dla ciebie szczególnie ważny?
FR: Renzo [Rosso, właściciel firmy macierzystej Marni, OTB] był kluczowy. Sprowadził mnie tutaj, bezgranicznie we mnie wierzył – muszę wspomnieć go pierwsze