Pewnego upalnego, letniego dnia na plaży otrzymałem na Instagramie bezpośrednią wiadomość od kobiety z prywatnym kontem, która sprawiła, że głęboko się zmarszczyłem. Oskarżyła mnie, że traktuję swoje nowo narodzone dziecko jak akcesorium – atłasową kopertówkę na przyjęciu. Przyznaję, na zdjęciu, do którego się odnosiła, zarówno dziecko, jak i ja, wyglądaliśmy znakomicie. Jej różowo-ruda cera przypomniała mi Ariel, podczas gdy ja wyglądałem obok niej jak jamajski krab. W moich bokserkach i pieluszce dziecka moglibyśmy uchodzić za reklamę Calvina Kleina – gdyby tylko produkowali ubranka dla niemowląt lub angażowali lekko niedowagę, niewyspanych nowych ojców. Odpisałem po prostu „Dobre” i zablokowałem ją, bo potrafię być taki małostkowy.
Chciałbym móc powiedzieć, że szybko o tym zapomniałem, ale uwierało mnie to – dlatego właśnie teraz o tym piszę. Jako rodzic decyzja, czy pokazywać twarz dziecka w sieci, to osobna debata. W zeszły weekend w Subway Takes była redaktorka Grub Street, Sierra Tishgart, skrytykowała „wizualnie ohydną” praktykę zakrywania twarzy dzieci emoji na Instagramie. Ogólna opinia zdaje się być taka, że albo zachowujesz to dla siebie (jak udostępnianie zdjęć dziecka znajomym na WhatsAppie), albo idziesz na całość, z twarzą dziecka w centrum uwagi. Jest coś w tej nadmiernej świadomości „pedofilów, którzy mogą mnie obserwować”, co sprawia, że próby ukrycia tożsamości dziecka wydają się bardziej niepokojące niż niepublikowanie wcale.
Nie jestem pewien, na ile właściwe jest mówienie o twarzy mojego dziecka, którą swobodnie fotografuję i publikuję. Niektóre – większość! – dzieci rodzą się wyglądając trochę jak ET, z delikatnymi stawami i ścięgnistymi kończynami, ich główki jak piłka w skarpetce. Ale moja córka przyszła na świat idealnie uformowana, z pulchnymi policzkami i ustami w kształcie łuku Kupidyna, z noskiem lekko zadartym do góry. Byłaby tym, co moja babcia nazwałaby „ślicznotką”, gdyby jeszcze żyła. Mówię ludziom, że jest jak moje osobiste HBO, z wciągającymi programami stworzonymi tylko dla mnie. Jest czarująca i promienna; oczywiście, robię mnóstwo zdjęć. (I dla jasności, kochałbym ją nawet gdyby była „Monet” – piękną z daleka, ale nie z bliska.)
Jako nowy rodzic czujesz nie tylko przymus, by mówić, jakie to wspaniałe – a takie jest – ale także, by pochwalić się tym pięknem, paradując ze swoim dzieckiem po cyfrowych ulicach, jak gdyby miejscy mieszkańcy zbierali się, by rzucić okiem na rzadki okaz perfekcji. Życie teraz kręci się wokół ciebie i dziecka. Faktycznie tęsknię za dniami, kiedy mogłem zjeść na lunch żelkowy suplement i dwa Negroni, ale bycie w gotowości, obecnym i z jasną głową nie jest karą, której się spodziewałem. Całe moje życie dotyczy tej nowej osoby i, jak wielu z nas, jestem przyzwyczajony do dzielenia się online dużymi częściami mojego życia.
Oczywiście, przy całym tym dzieleniu się, martwię się, czy nie kieruję mojego dziecka na ścieżkę skupioną na wyglądzie. Nikt nie mrugnął okiem, kiedy zacząłem wrzucać zdjęcia mojego kota. Ale ta anonimowa kobieta skłoniła mnie do refleksji nad moją potrzebą dzielenia się. Czy jestem winny przekazywania narcyzmu naszych czasów kolejnemu pokoleniu? Czy powinienem pokazywać bardziej nieuporządkowaną stronę rodzicielstwa – odparzenia pieluszkowe, pięć godzin na SOR-ze po tym, jak śmiało wystrzeliła siebie ze stołu (nic jej nie jest)? Czy jest bardziej czy mniej prawdopodobne, że moje dziecko zostanie fizykiem jądrowym, jeśli pokażę wszystkim jej rysy twarzy? Czy może zostać astronautką, jeśli nie będzie incognito? Czy zostanie premierem, jeśli zignorujemy jej wygląd i skupimy się na rozwijaniu wszechstronnej osobowości?
Jest trochę cudownym dzieckiem, wygrywając los na genetycznej loterii jako super zrelaksowane dziecko z naturą „płynięcia z prądem”, którą tak bardzo chcę pielęgnować. Śpi przez całą noc, co jest rzadkością w wieku czterech miesięcy, i rzadko płacze dłużej niż sześć minut. Czy to są cechy, które powinienem podkreślać?
Wrzucanie zdjęć mojego dziecka nie wydaje się tak bardzo pokazem stylu życia czy chwaleniem się osiągnięciem, jak kontynuacją rozmowy, którą prowadzę z moimi obserwatorami od kiedy zaczęli mnie obserwować. Widzieli moje lata znudzenia pracą biurową, czasy gdy siedziałem sam w Berlinie, pisząc książki, dłubiąc w skórze i nadmiernie analizując; byli świadkami ery, gdy czułem... Jako dziecko z klasy robotniczej, zawsze czułem się nie na miejscu w bardziej uprzywilejowanych kręgach. Tęskniłem za podstawowym poziomem komfortu – gdzie nowe szkolne buty nie były luksusem odkładanym na wypłatę, a mój materac miał odpowiedni stelaż. Ale przez ostatnie sześć czy siedem lat, moim jedynym prawdziwym celem było mieć dziecko.
Teraz, kiedy już jest, po prostu chcę chłonąć każdą chwilę jej obecności. Nigdy nie interesowało mnie afiszowanie się idealnym życiem z obrazka czy wrzucanie osiągnięć tylko po to, by wzbudzać w innych zazdrość. Zaczynając w wydawnictwie, nauczyłem się znaczenia opowiadania historii i kontekstu, oraz tego, jak osobista perspektywa może rezonować publicznie. Chociaż myślę o warstwie wizualnej, moje posty to głównie wyraz tego, kim jestem – moje unikalne spojrzenie na świat, który jest absurdalny, zabawny i pełen humoru, zwłaszcza teraz, gdy jest w nim moja córka.
Kiedy patrzę na moje dziecko, nie widzę, że koszt surogacji w końcu się opłacił. Nie widzę szansy na zaprezentowanie modnego stylu życia gej-ojca. Nie widzę okazji ani treści. Po prostu widzę ją.
Jest wartość w pokazywaniu życia czarnego, geja, który nieprzepraszająco prosperuje, zwłaszcza gdy wielu wciąż odrzuca samą myśl o sukcesie osób czarnoskórych i gejów. Codziennie zmagam się z tym: Czy ja się popisuję, czy reprezentuję to, co jest możliwe dla osób zmarginalizowanych? Nie mam odpowiedzi i może nigdy nie będę miał. Ale na razie, po prostu spójrzcie na moją piękną dziewczynkę!
Często Zadawane Pytania
Oczywiście Oto lista pomocnych i jasnych CZĘSTO ZADAWANYCH PYTAŃ dotyczących udostępniania zdjęć twarzy Twojego dziecka online.
Początkujący Pytania ogólne
1. Dlaczego to w ogóle jest problem? Czy udostępnianie uroczych zdjęć dziecka nie jest nieszkodliwe?
Chociaż dzielenie się jest naturalnym odruchem, głównym problemem jest cyfrowa prywatność i bezpieczeństwo Twojego dziecka. Gdy zdjęcie jest online, tracisz kontrolę nad tym, kto je zobaczy, zapisze lub jak może zostać wykorzystane w przyszłości.
2. Jakie są główne ryzyka związane z publikowaniem zdjęć mojego dziecka online?
Podstawowe ryzyka obejmują:
* Gromadzenie Danych: Zdjęcia mogą być użyte do zbudowania cyfrowego profilu Twojego dziecka bez jego zgody.
* Cyfrowe Porwanie: Obcy mogą zapisywać i udostępniać zdjęcia, czasem podając Twoje dziecko za swoje.
* Śledzenie Lokalizacji: Zdjęcia mogą zawierać metadane ujawniające adres domowy lub często odwiedzane miejsca.
* Przyszłe Zawstydzenie: Urocze dziś zdjęcie może być krępujące dla Twojego nastolatka jutro.
3. Udostępniam tylko na prywatnych kontach. Czy to wystarczająco bezpieczne?
Konto prywatne jest znacznie bezpieczniejsze niż publiczne, ale nie jest nieomylne. Twoi obserwujący wciąż mogą robić zrzuty ekranu lub pobierać i udostępniać zdjęcia w swoich sieciach, poza Twoją kontrolą.
Prywatność i Obawy o Bezpieczeństwo
4. Czy ktoś może ukraść tożsamość mojego dziecka ze zdjęcia?
Do poważnej kradzieży tożsamości potrzebne są dodatkowe informacje. Jednak zdjęcie w połączeniu z innymi udostępnionymi szczegółami może przyczynić się do zbudowania profilu, który mógłby zostać później niewłaściwie wykorzystany.
5. Czym jest „sharenting” i czy jest zły?
Sharenting to połączenie słów „sharing” (dzielenie się) i „parenting” (rodzicielstwo), odnoszące się do nawyku rodziców publikowania treści o swoich dzieciach online. Nie jest to z natury złe, ale staje się problemem, gdy robi się to bez uwzględnienia obecnej i przyszłej prywatności dziecka.
6. Czy te zdjęcia mogłyby zostać użyte do technologii AI lub deepfake?
Tak. W miarę postępu technologii, zdjęcia twarzy Twojego dziecka mogłyby potencjalnie zostać użyte do trenowania modeli AI lub tworzenia cyfrowych awatarów i deepfake'ów bez Twojej wiedzy lub zgody.
Praktyczne Wskazówki i Alternatywy
7. Jakie są bezpieczniejsze alternatywy dla publikowania zdjęć z pełną twarzą?
Możesz podzielić się chwilą, chroniąc jednocześnie ich tożsamość, publikując zdjęcia, które:
