Clint Eastwood przygląda się życiu – i tłumom na Croisette – z tylnego siedzenia samochodu. Grace Jones, z idealnie ułożonymi włosami, została uchwycona w połowie rozmowy. Leningrad Cowboys, z ich antygrawitacyjnymi fryzurami, lustrują otoczenie. Rojący się paparazzi, aspirujące gwiazdki przeciskające się na premiery, Helmut Newton przerywający sesję. Zauroczoni widzowie, oddani fani, nawet kilka gwiazd filmów dla dorosłych. To mogło być tylko i wyłącznie Festiwal Filmowy w Cannes w całej swojej olśniewającej, złotej glorii – utrwalony przez Dereka Ridgersa i zebrany w nowej książce fotograficznej wydanej przez Idea, celebrującej „festiwal ekshibicjonizmu”.
Brytyjski fotograf od dawna skupia swój obiektyw na muzyce, filmie, celebrytach i młodzieżowych subkulturach, tworząc poruszające portrety. Cannes szczególnie przyciągało go rok po roku w latach 1984–1996. Wyobraźcie sobie młodą Elizabeth Berkley, gwiazdę dziś już kultowego *Showgirls*, przechadzającą się Bulwarem Croisette, albo zamyślonego Micka Jaggera wkraczającego na afterparty. Czy to w czerni i bieli, czy w żywych kolorach, Ridgers uwiecznił śmiałą, szybką energię tamtych czasów – zanim pojawiły się telefony z aparatami, zakazano śmiałych kreacji na czerwonym dywanie, a ekstrawaganckie wybryki celebrytów wyszły z mody.
*Clint Eastwood.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
*Paparazzi w akcji.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
„Większość moich poprzednich książek to poważne zbiory fotografii – głównie dokumentalne portrety z lat 80.” – mówi Ridgers *Vogue’owi*. „Po *The London Youth Portraits* uznałem, że wyczerpałem ten temat. Ta książka nie jest głęboka ani doniosła. To zabawne spojrzenie na dziką, chaotyczną energię Festiwalu w Cannes w latach 80. i 90.”
„Dopiero w styczniu tego roku uświadomiłem sobie, że te zdjęcia mogą stworzyć spójną książkę” – dodaje. „Trzydzieści lat od mojej ostatniej wizyty dało mi dystans, by docenić, jak różne były to czasy.”
Ridgers po raz pierwszy odwiedził Cannes w 1984 roku – gdy *Paris, Texas* zdobył Złotą Palmę, a takie filmy jak *Stranger Than Paradise* Jima Jarmuscha i *Once Upon a Time in America* Sergio Leone miały swoje premiery. Jego zadanie? Fotografowanie Afriki Bambaataa, który promował *Beat Street* dla *NME*. Wtedy Ridgers niewiele wiedział o festiwalu – ani o rapie i hip-hopie.
„Nigdy nie widziałem tego filmu ani nie słyszałem ani jednego utworu Afriki Bambaataa” – przyznaje. „Można powiedzieć, że byłem trochę zielony.”
*John Waters udzielający wywiadu o swoim nowym filmie *Crybaby.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
*Jasmine na plaży Carlton.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
Uczestniczył w premierze *Beat Street* w Pałacu Festiwali – jedyny raz, gdy przeszedł czerwonym dywanem. „To było przytłaczające. Spędziłem tylko jedno popołudnie i wieczór z ekipą filmową. Resztę czasu wędrowałem po Croisette, chłonąc widowisko.”
„W pewnym momencie zauważyłem paparazzi zgromadzonych przed barem na bocznej ulicy, więc dołączyłem. Wszyscy celowali długimi obiektywami w Mickeya Rourke’a, który wydawał się jedynym klientem. Ja nie używam długich obiektywów, więc sfotografowałem go, gdy wyszedł zawiązać but. Od tamtej pory byłem uzależniony.”
Jego ulubionym aparatem był Nikon FM2, manualny aparat na kliszę, który używał baterii tylko do światłomierza – minimalizując techniczne wpadki. „Manualny aparat zmusza do zwolnienia” – wyjaśnia Ridgers. „Z napędem motorycznym w Cannes można było łatwo zużyć sto rolek filmu dziennie.”
W latach 90. używał też Nikona F4. „Autofokus przydawał się, gdy przepychałem się z innymi fotografami” – mówi. „Trzymałeś aparat wysoko.” Na imprezach, gdzie aparaty były zabronione, Ridgers chował małego Olympusa Mju w skarpetce.
*Damon Albarn i Justine Frischmann.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
*Leningrad Cowboys.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
Większość dni w Cannes zaczynała się powoli, miasto budziło się dopiero koło południa. Ale Ridgers opuszczał swój budżetowy hotel i przed 10 rano był w British Pavilion. „Wypijałem kawę lub dwie, może zjadałem croissanta, i starałem się dowiedzieć, jakie nieprzegapialne wydarzenia będą tego dnia” – mówi. Po południu robił zlecone portrety aktorów i reżyserów w wielkich hotelach – jak Hôtel Martinez, Carlton czy Hôtel Barrière Le Majestic – a wczesnym wieczorem wypatrywał gwiazd na Croisette. (Zwykle pomijał lunch, by niczego nie przegapić.)
„O ile nie była to wielka gwiazda jak Clint Eastwood, mniej znane osoby szły pieszo z hotelu do Pałacu Festiwali, bo ulice były zapchane limuzynami” – wspomina. Wieczory kończyły się drinkami w barze Petit Carlton, gdzie anglojęzyczni dziennikarze spotykali się z początkującymi producentami i reżyserami. „To było miejsce przypadkowych, ale niezapomnianych spotkań.”
Rok 1996 był wyjątkowy – i ostatni Ridgersa w Cannes – gdy Francis Ford Coppola przewodniczył jury, a Mike Leigh zdobył Złotą Palmę za *Secrets & Lies*. „Największa impreza tamtego roku, i pewnie najbardziej gwiazdorska, na jakiej byłem, odbyła się w Palm Beach Casino z okazji *Trainspotting*” – mówi. „To był taki rodzaj imprezy, gdzie był *każdy*, kto się liczył.”
*Helmut Newton.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
„Gdy dotarłem, usiadłem na niskim murku przy wejściu z innym angielskim fotografem, który też nie miał przepustki” – wspomina Ridgers. „Obserwowaliśmy przybywające znane twarze. Gdy pojawił się Mick Jagger, wszyscy paparazzi – nawet ci, których dobrze znał – krzyczeli: ‘Hej, Mick! Tutaj!’, ale on ich ignorował. Wtedy zauważył nas, podszedł i serdecznie przywitał się z moim znajomym, dając mu wielkiego uścisku, po czym odszedł bez słowa. Mój znajomy nigdy wcześniej nie spotkał Jaggera i nawet nie lubił Rolling Stonesów. Później doszliśmy do wniosku, że Jagger musiał pomylić go z Douglasem Adamsem.”
Uprzejmość pomaga w fotografowaniu celebrytów, ale upór jest równie ważny. „Nie zostałbym fotografem, gdybym pozwalał odźwiernym zatrzymywać mnie tekstami w stylu: ‘Sorry, stary, prywatna impreza’ albo ‘Nie jesteś odpowiednio ubrany’” – mówi.
Jak wyróżniał się wśród paparazzi? „To pytanie za milion dolarów” – odpowiada. „Niektórzy zarabiali dziesięć razy więcej niż ja, ale wolałem fotografować bardziej interesujących – dla mnie – ludzi na marginesie.” W jego pracach ciekawscy gapie, obojętni miejscowi i pełni nadziei marzyciele dodają surrealizmu całemu widowisku.
*Daryl Hannah.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
*Frankie Rayder.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
*Sylvester Stallone.*
*Fot.: Derek Ridgers, dzięki uprzejmości IDEA.*
Ridgers wspomina jedną...
Kłopotliwa sytuacja:
„Za jej zgodą fotografowałem brytyjską modelkę na jednej z tych wielkich corocznych imprez organizowanych przez wytwórnię filmową w starym zamku” – mówi. „Jej chłopakowi się to nie spodobało i skończyło się atakiem. Musiała go odciągnąć. Nie wymienię nazwiska, ale był wtedy znanym aktorem brytyjskiej opery mydlanej – w każdym tygodniu w telewizji. Godzinę później znów go zobaczyłem i podszedł. Myślałem, że chce przeprosić.”
„Zamiast tego powiedział: ‘Nie zrobię ci tu nic – za dużo ludzi. Ale jak wrócimy do Anglii, po tobie.’ To były jego dokładne słowa. Nigdy więcej go nie widziałem ani nie słyszałem o nim.”
Jedno z najbardziej uderzających zdjęć w książce przedstawia kobietę pozującą w pasiastej kurtce. Kilku fotografów robi jej zdjęcia, podczas gdy reszta tłumu obserwuje, czekając na rozwój wydarzeń. „To naprawdę oddaje część doświadczenia Cannes” – mówi Ridgers. „Wszyscy wiedzą, że coś się dzieje, ale nikt nie jest pewien, co dokładnie.”
*CANNES* Dereka Ridgersa jest już dostępne w wydawnictwie IDEA.