Pięć lat temu, gdybyś mi powiedział, że spędzę słoneczne popołudnie w Los Angeles na rozmowie przez Zoom z pet psychic, podczas gdy mój półtoraroczny maltipoo, Franklin, będzie z zadowoleniem gryzł zabawkę w kształcie marchewki na moich kolanach, nie uwierzyłabym ci.

Dorastając, miałam niewiele doświadczeń ze zwierzętami — kilka niepamiętnych rybek i krótkotrwałego chomika, którego dziwnie nazwałam Shaquille. Moje dziecięce prośby o szczeniaka pozostawały bez odpowiedzi, a moi rodzice mieli rację — to oni skończyliby się nim opiekować. Później, gdy przyjaciele adoptowali koty ze sklepów lub zostawali rodzicami psów, chętnie ich odwiedzałam lub zajmowałam się ich pupilami, ale sama nigdy nie byłam gotowa na ten krok.

Wszystko zmieniło się, gdy w wieku 31 lat razem z moim partnerem, Raxem, przygarnęliśmy Franklina, małego białego pieska. Rozmawialiśmy o tym od lat — Rax wychował się z rezolutnym białym pieskiem, a ja, nie mając wiele doświadczenia z psami, chwyciłam się jego marzenia. Stało się ono rzeczywistością, gdy poznaliśmy Franka w domu jego tymczasowej opiekunki. Wskoczył w moje ramiona z desperacką intensywnością, jakby był małą sierotką Annie (co było u niego nietypowe — zwykle jest nieufny wobec obcych, o czym szybko informuje cichym warczeniem). Ale słodycz, którą nam wtedy okazał, przekonała nas, że on (i jego zielone łóżko w kształcie żaby) należy do nas.

Prawie rok później Frank (zawsze Franklin, nigdy Frankie) zamienił zwykłą obrożę na naszyjnik z koralików od Susan Alexandra, podarowany przez moją najlepszą przyjaciółkę, Jazmine. I gdzieś po drodze stałam się osobą, która musi wiedzieć, czy mój pies jest szczęśliwy. (Zresztą korzystam też z wróżb tarota i wydaję 20 dolarów na soki z Erewhon — LA cię zmienia.) Więc gdy nadarzyła się okazja, by skonsultować się z pet psychic i uznać to za koszt firmowy, skorzystałam z niej bez wahania.

Zarezerwowałam sesję z Jennifer Moore z DearHuman.Pet, komunikatorką zwierząt z LA i byłą psychoterapeutką, której ciepłe usposobienie wydawało się idealne, by odkryć przeszłość Franka. Adopcja psa zwykle oznacza, że nigdy nie poznamy jego pełnej historii. Wiedzieliśmy, że jego tymczasowe opiekunki, Tiff i Jeanie, z miłością pomogły mu przejść z traumy porzuconego psa do słodkiego psa, którym jest teraz. Ale nie znaliśmy źródła jego lęków. Skoro sama byłam już głęboko w terapii, czemu nie spędzić godziny (i nie wydać 200 dolarów, które można odliczyć) na to samo dla Franka?

"Tak jak ty marzyłaś o małym białym piesku o imieniu Frank, on marzył o tobie" — powiedziała Moore na początku naszej sesji. Mój wewnętrzny sceptyk ucichł. Jeśli potrafiła zobaczyć, że Frank był dla nas przeznaczony, może miała rację.

Zauważyła, że Frank jest "bardzo inteligentny" (prawda — każdy trener, którego zatrudniliśmy, to potwierdza) i ma "wiele do nauczenia się" od nas, zwłaszcza w kwestii obcych (my lubimy ich poznawać, on nie, często reagując przenikliwym szczekaniem). Potem powiedziała coś, co mnie zaskoczyło: "Franklin czuje się bezpieczny, ale jest ostrożny." Kilka godzin wcześniej moja terapeutka powiedziała niemal to samo o mnie: "Nawet w tym stabilnym rozdziale życia, to normalne, że trzymasz mury wzniesione w czasach, gdy ich potrzebowałaś."

Myśl o tym, że Frank i ja razem leczymy nasze rany związane z przywiązaniem, uderzyła mnie mocno — a potem kompletnie się rozkleiłam, gdy Moore poprosiła o pozwolenie na... Pozwólcie, że podzielę się niektórymi trudniejszymi fragmentami z wczesnego życia Franka. (Zachowam je dla siebie — na wypadek, gdyby mój pies kiedykolwiek zdecydował się napisać pamiętnik jak jego mama. Ale uwierzcie mi, jego problemy z zaufaniem są jak najbardziej uzasadnione.)

Gdybym miała wskazać, gdzie historia Franka i moja najbardziej się pokrywają, sprowadziłoby się to do jednego słowa: wstyd. "Chcę, żeby wiedział, że jest bezpieczny, że nic, co mógłby powiedzieć, nie postawi go w niebezpieczeństwie, i że nie musi nosić wstydu za nic ze swojej przeszłości — żadna z tych rzeczy nie była jego winą" — powiedziała Moore, "rozmawiając" z Frankiem. (O dziwo, wydawał się świadomy, że coś się dzieje, nawet przez Zoom. Podczas gdy rzekomo komunikowali się bez słów, pozwolił mi pocierać swój brzuch — co nigdy nie ma miejsca.)

Wiem, że brzmi to jak The Body Keeps the Score: Wersja dla psów, ale uderzyło mnie, jak słowa Moore o wstydzie odzwierciedlały moje własne sesje terapeutyczne. Jestem świetna w pocieszaniu przyjaciół, przypominaniu im, by byli dla siebie łagodni za to, jak radzili sobie z bólem. Ale po niemal dekadzie terapii nauczyłam się, że jestem okropna w okazywaniu tej samej łaski sobie — zawsze obwiniam się jako pierwsza. Widząc tę samą walkę w moim śmiesznym małym psie, poczułam głęboką czułość do niego… i do jego psiej mamy też. (Tak, całkowicie zaakceptowałam termin, który kiedyś wyśmiewałam — mój pokrowiec na telefon dumnie głosi teraz Mama Franka literami z koralików.)

Nawet z pet psychic może nigdy nie dowiem się, dlaczego mój zadziorny, osowiały, czterokilogramowy koszmar szczeka na obcych, wzdryga się przy głośnych dźwiękach lub zachowuje, jakbyśmy go porzucali na zawsze, gdy zostawiamy go u petsittera. I może to w porządku. Nie muszę znać każdego szczegółu o Franku — ani o sobie — by dobrze się nami opiekować.

Często zadawane pytania
FAQ o Pet Psychic, moim dziwacznym maltipoo i mnie



Ogólne pytania

P: O czym jest Pet Psychic, mój dziwaczny maltipoo i ja?

O: To wzruszająca i zabawna opowieść o więzi między pet psychic, jej dziwacznym maltipoo i ich wspólnych przygodach w rozumieniu komunikacji ze zwierzętami.



P: Kto jest autorem?

O: Książkę napisała profesjonalna pet psychic, która dzieli się swoimi osobistymi doświadczeniami w łączeniu się ze zwierzętami, zwłaszcza z jej ukochanym maltipoo.



P: Czy to fikcja, czy literatura faktu?

O: Literatura faktu — oparta na prawdziwych doświadczeniach z komunikacją ze zwierzętami.



Podstawy pet psychic

P: Kim jest pet psychic?

O: Pet psychic to osoba, która twierdzi, że intuicyjnie rozumie myśli, emocje i zachowania zwierząt dzięki telepatycznej więzi.



P: Jak działa komunikacja ze zwierzętami?

O: Polega na dostrojeniu się do energii zwierzęcia, jego emocji i obrazów, które przesyła mentalnie — podobnie jak intuicja, ale skupiona na zwierzętach.



P: Czy każdy może nauczyć się komunikować ze zwierzętami psychicznie?

O: Niektórzy wierzą, że to naturalna zdolność, inni uważają, że można ją rozwinąć poprzez praktykę, medytację i obserwację.



O maltipoo

P: Czym jest maltipoo?

O: Maltipoo to mieszaniec maltańczyka i pudla, znany z uczuciowości, zabawowego usposobienia i hipoalergicznej sierści.



P: Dlaczego maltipoo autorki jest uważany za dziwacznego?

O: Książka podkreśla zabawne, unikalne zachowania psa i sposób, w jaki pet psychic je interpretuje — jak nietypowe nawyki, silne emocje, a nawet "odgadywanie".



P: Czy trzeba mieć maltipoo, by cieszyć się tą książką?

O: Nie. Każdy miłośnik zwierząt lub osoba ciekawa komunikacji ze zwierzętami znajdzie w niej rozrywkę i wgląd.



Sceptycyzm a wiara

P: Czy komunikacja pet psychic jest udowodniona naukowo?

O: Nie, nie ma na to naukowych dowodów, ale wielu właścicieli zwierząt uważa, że pomaga im lepiej zrozumieć swoich pupili.