Gdy zespół Vogue wspomina nasze osobiste podróże w 2025 roku, myślimy o tym, dokąd ten rok nas zaprowadził – dosłownie. Niektórzy z nas przemierzyli dalekie krańce świata, inni odkrywali zakątki bliżej domu. Tak czy inaczej, nasze ulubione wyjazdy pozostawiły nam kalejdoskop wspomnień: idealny martini w Palm Springs, niszczejący XVII-wieczny klasztor pod miastem Meksyk, obóz z jurtami w Kirgistanie i wiele innych.
Niektóre miejsca z tej listy są idealne na wypoczynek i relaks; inne są dla poszukiwaczy przygód. Znajdziecie tu mnóstwo rekomendacji na temat najlepszych rzeczy, które jedliśmy, piliśmy i oglądaliśmy, wraz ze szczegółami o miejscach, w których się zatrzymaliśmy – jak agroturystyka na Sardynii, butikowy hotel w Kopenhadze czy pełna storczyków kryjówka na Florydzie. Więc niezależnie od tego, czy chcecie dodać nowe miejsca do swojej podróżniczej listy marzeń na 2026 rok, czy szukacie świeżej inspiracji dla swoich ulubionych zakątków, oto 14 najlepszych miejsc, które odwiedził zespół Vogue w 2025 roku.
Meksyk, Meksyk
Przed moją sierpniową podróżą do miasta Meksyk przeprowadziłem sporo researchu. Ex Convento del Desierto de los Leones, położony prawie 3000 metrów wysoko w sosnowych lasach nad miastem, nie figurował na żadnej z napotkanych przeze mnie list – co sprawiło, że dzień, który spędziłam tam z mężem, był jeszcze bardziej wyjątkowy. Około 45 minut jazdy Uberem od miasta, niszczejący XVII-wieczny klasztor to marzenie fotografa, bez złych ujęć (dlatego można tam spotkać pary pozujące do zdjęć zaręczynowych). Otaczający las Sierra Madre może zadowolić piechurów na wiele dni. To spora wędrówka, by znaleźć się powyżej granicy lasu i zobaczyć rozległe miasto daleko w dole. Nie dotarliśmy na szczyt szlaku, który sobie wyznaczyliśmy, ale to w porządku – mam dzięki temu powód, by wrócić.
— Nicole Phelps, Global Director, Vogue Runway
Half Moon Bay, Kalifornia
Mój narzeczony na odległość był w tym roku głównie na Zachodnim Wybrzeżu, co oznaczało dla mnie wiele sześciogodzinnych lotów. Srebrną linią było świadomość, że czeka na mnie Half Moon Bay w północnej Kalifornii. Około 30 minut od San Francisco, to mgliste nadmorskie miasteczko, które wygląda jak z filmu „Praktyczna Magia”. Było tam świetne jedzenie, niesamowite kałuże pływowe i wiele długich spacerów we mgle. Powietrze pachnie niesamowicie – zwłaszcza gdy otaczają cię sekwoje – co czyni je idealnym miejscem na reset w naturze.
— Margaux Anbouba, Senior Beauty and Wellness Editor
Islamorada, Florida Keys
Moja rodzina chciała odciąć się od sieci i zrelaksować na wiosennych feriach, więc wybraliśmy Florida Keys. Mając już za sobą pobyt tam, byłam trochę zaniepokojona – granica między „odcięciem od sieci” a „odcięciem od łańcucha” może być cienka. Ale nie mieliśmy się o co martwić. Za naszą bazę obraliśmy nieziemski, pełen storczyków Moorings Village. To odcięcie od sieci w najbardziej elegancki, niedopowiedziany sposób. Dni zaczynaliśmy od wypadów na ryby i lunchów ze świeżo złowionych ryb, odwiedzaliśmy przyjaciół w pobliskim kurorcie, gdzie Hunter S. Thompson prowadził niegdyś pokazy delfinów w jego dzikich latach świetności w latach 70., i jedliśmy wszystkie lody i watę cukrową, jakie udało nam się znaleźć.
Po południach wracaliśmy do Moorings na więcej pływania i drzemki, zaprzyjaźniając się z legwanami, które zdawały się uważać nasz domek za swój dom. Kolację jedliśmy w innym porcie na innej wysepce, a potem pędziliśmy z powrotem do Moorings – miejsca wielu sesji Vogue z lat 90. i kampanii Ralpha Laurena – na kolejną kąpiel w świetle księżyca (czasami z Johnnym Legwanem). Gdy wszyscy inni już spali, spotykałam się z uroczym właścicielem kurortu, Hubertem Baudoinem, w jego klubie. Mieści on imponującą kolekcję motocykli i osobiste muzeum pamiątek z całego życia spędzonego na motocyklowych, żeglarskich i przygodowych podróżach po świecie – zawsze dobra zabawa.
Całe doświadczenie było najbardziej niesamowitą mieszanką dzikości i cywilizacji, jaką mogłam sobie wyobrazić. Jeśli chodzi o Moorings, w całym życiu podróży zarówno… Po podróżach po całym świecie, rzadko znajduje się miejsce, w którym każdy szczegół – od podpisanych książek Petera Bearda w małej biblioteczce naszego domku po tysiące storczyków wzdłuż ścieżek – promieniuje zarówno perfekcją, jak i bezpretensjonalną elegancją. — Corey Seymour, senior editor
Savannah, Georgia
Po długiej zimie ja i moje przyjaciółki chciałyśmy uciec gdzieś nowego. Wybrałyśmy Savannah w Georgii, znaną z hiszpańskiego mchu, brukowanych uliczek i tętniącego życiem nocnego życia. Zatrzymałyśmy się w Hotelu Bardo, tuż naprzeciwko Forsyth Park – idealnym miejscu na zwiedzanie. Poranki zaczynały się od spacerów po kawie nad wodą, po których następowały popołudnia przy pięknym basenie hotelu. Oszałamiająca architektura Savannah, scena artystyczna Savannah College of Art and Design i świetne zakupy zaskoczyły mnie swoją unikalną kulturą. To była moja ulubiona podróż w tym roku. — Abby Sjoberg, global director, audience
Rumunia
Może to przez moją dziecięcą obsesję na punkcie wampirów, ale zawsze chciałam odwiedzić Rumunię. Oglądanie „Nosferatu” w zeszłe święta w końcu przekonało mnie, by zarezerwować podróż na 2025 rok – i spełniła ona wszystkie moje nadzieje. Zaczęłam od nowo otwartego Corinthia Bucharest, pięknie odrestaurowanego XIX-wiecznego hotelu w pobliżu Starego Miasta. Kulinarna scena miasta i muzea zajęły mi czas, zanim wyruszyłam na wieś. Kilka godzin na północ odwiedziłam Matcę, oszałamiający azyl na dawnym gospodarstwie z widokiem na Karpaty, blisko zamku Bran, który podobno zainspirował „Draculę”. Następnie pojechałam dalej na północ do Bethlen Estates, urokliwie malowniczej odrestaurowanej farmy w zielonej dolinie, idealnej do wędrówek szlakiem Via Transilvanica. Jeśli chcecie europejskich wakacji z historią, jedzeniem i naturą z dala od utartych szlaków, Rumunia jest dla was. — Liam Hess, senior lifestyle editor
Fort Tilden Beach, Nowy Jork
Dorastając w Nowym Jorku, wyjazd na plażę wydawał się małym cudem. Dołączałam do rodziny przyjaciela, zdumiona, że możemy przejechać z Manhattanu i dotrzeć do pięknej plaży w pobliżu. Jadłyśmy kanapki z pomidorem i mozzarellą, unosiłyśmy się na falach i wracałyśmy do miasta z włosami pokręconymi od soli i sekretem: „Byłam dzisiaj na plaży”.
Tego lata moim celem było chodzenie na plażę tak często, jak to możliwe. Na szczęście moi przyjaciele z samochodami byli równie chętni i spędziliśmy wiele szczęśliwych popołudni na plaży Fort Tilden, półukrytym klejnocie w Queens między Jacob Riis Park a Breezy Point. Cichsza niż inne miejskie plaże, Fort Tilden to były teren wojskowy z I wojny światowej, przyciągający zarówno miłośników historii, jak i amatorów słońca. Czysty piasek usiany jest plażowiczami gotowymi przejść kawałek, by dotrzeć do tego magicznego miejsca, mijając po drodze srebrzyste drzewa i chronione gniazda sieweczki obrożnej. Przynosiłyśmy przekąski, bawiłyśmy się w falach i wracałyśmy do domu wieczorem z tym samym letnim sekretem: „Byłam dzisiaj na plaży”. — Anna Grace Lee, lifestyle writer
Palm Springs, Kalifornia
Wiele razy jeździłam do Palm Springs, ale ostatni weekendowy wyjazd z L.A. z moim zadziornym małym psem był idealnym lekarstwem na złamane serce po rozstaniu. Dni spędzałam na zakupach i jedzeniu, a noce na spaniu w przerobionym kamperze na pustyni. Nie tylko udowodniłam sobie, że potrafię sobie radzić sama – od noszenia klatki mojego psa po robienie kawy tylko za pomocą zapałki i gorącej wody – ale także znalazłam niesamowitą wintage'ową różową naszyjnik z muszli w Iconic Atomic, wypiłam idealnego martini w PaulBar i odkryłam wymarzone obrączki do serwetek z flamingami w Revivals. Wróciłam do domu z poczuciem, że znalazłam idealną mieszankę rustykalnego glampingu i raju dla miłośników second-handów.
Kiedy rezerwowałam wyjazd na Sardynię, spodziewałam się jednych z najlepszych wakacji na plaży w moim życiu. Plaże są naprawdę jednymi z najlepszych na świecie, a jako wielka miłośniczka plaż, nie mówię tego lekko. Ale wyspa zaoferowała o wiele więcej i całkowicie zmieniła moją perspektywę.
Po nadmorskiej części wizyty wybrałam się do mniej odwiedzanego wnętrza wyspy i natknęłam się na Cortis Antigas, butikowe bed & breakfast na brukowanych uliczkach małej wioski o nazwie Gesturi. Właściciel, Ignazio, urodził się i wychował tam. Pracował jako archeolog, kiedy zdecydował się odrestaurować XIX-wieczny dwór, aby pokazać gościom prawdziwego ducha swojej wyspy.
Podczas pobytu nauczyłam się nowych sposobów życia, konsumpcji i produkcji. To ekoturystyka w najlepszym wydaniu: prawie każdy posiłek i produkt jest „0 km”, co oznacza, że pochodzi z odległości nie większej niż kilometr od miejsca, w którym się nim cieszysz.
Kolejnym punktem kulminacyjnym był pobyt w Sa Mandra, agroturystyce w pięknym nadmorskim mieście Alghero. Moja wizyta naładowała mnie osobiście i głęboko zainspirowała hojnością i pomysłowością Sardyńczyków, unikalną kulturą wyspy i jej oszałamiającym pięknem natury. Jeśli szukacie niezapomnianego celu podróży na 2026 rok, nie szukajcie dalej niż Sardynia.
Kopenhaga, Dania
Pokochałam Kopenhagę od razu tego lata – miasto naprawdę ożywa, gdy świeci słońce. Zameldowaliśmy się w Audo Boutique Hotel, 10-pokojowej przystani designu, która bardziej przypomina zaproszenie do stylowego domu niż hotel. W środku znajdziecie kuratorską sztukę, miękkie tkaniny, przemyślane akcenty i kawiarnię w lobby, która jest przyjemnością dla gości hotelowych i sama w sobie celem dla innych. Ale to lato w Kopenhadze mnie przekonało: sama kultura rowerowa wystarczy, by nawrócić każdego. Mieszkańcy suną przez miasto z bezpretensjonalną pewnością siebie – torby w równowadze, ciastka pod pachą, włosy wciąż idealne – a my z radością do nich dołączyliśmy, pedałując w każdy zakątek.
Dni spędzaliśmy na zakupach w second-handach, jedząc boller med ost (bułki z solonym masłem i serem), przeskakując między saunami i ochładzając się odważnymi skokami do portu. Wszystko wydaje się wolniejsze, lżejsze i łatwiejsze w Kopenhadze; całe miasto zdaje się być na zewnątrz, na dwóch kołach, wykorzystując dzień do maksimum. A miejsce, które najlepiej to oddaje? La Banchina – nasłonecznione miejsce nad wodą, które wydaje się sercem kopenhaskiego lata.
Londyn, Anglia
Jest coś we wczesnym lecie w Londynie, co po prostu działa inaczej. W czerwcu moja rodzina podróżowała przez ocean, aby odwiedzić mojego brata, który w tym czasie robił magisterium na King's College. Ja i moi rodzice zatrzymaliśmy się w Kensington, niedaleko stacji Earl's Court, z łatwym dostępem do poruszania się po mieście. Chociaż ja i moja mama byłyśmy w Londynie dokładnie dziesięć lat wcześniej, odkrywanie go jako dorosła osoba było o wiele bardziej satysfakcjonujące. Podróż była jeszcze bardziej wartościowa, zwłaszcza możliwość sprawdzenia wszystkich fajnych barów. Gordon’s Wine Bar – najstarszy w Londynie – był jednym z naszych pierwszych przystanków i prawdopodobnie moim ulubionym odwiedzonym miejscem. Może to było połączenie dobrej lampki wina w jaskini, będąc jeszcze trochę po zmianie strefy czasowej. Chociaż w mieście było dość ciepło, wykorzystaliśmy nasz tydzień do maksimum i nie możemy się doczekać powrotu tej zimy. — Kylee McGuigan, associate production manager
Kirgistan i Kazachstan
Zdjęcie: Getty Images
Tej jesieni w końcu uległam kierunkowi, który nawiedzał moje feedy w Reels od ponad roku. Trzydzieści godzin i dwie przesiadki później wylądowałam w Ałmaty w Kazachstanie – miejscu, które rzadko znajduje się na czyjejś liście, choć powinno. Zatrzymałam się w malutkim Airbnb w blaknącym budynku z czasów sowieckich i pierwsze dni spędziłam na włóczędze po mieście pełnym kontrastów: sowieckie bulwary z widokiem na góry Tien-szan, nowoczesne kawiarnie schowane obok tradycyjnych kazachskich sklepów. Pewnej nocy, po wielu rekomendacjach od miejscowych, jadłam w Ayul, górskiej restauracji serwującej tradycyjną kuchnię kazachską. Skutkiem była niesamowita porcja beszbarmaku – delikatnego mięsa i ręcznie robionego makaronu, który był kojący w nieoczekiwany sposób.
Po kilku dniach w Ałmaty udałam się na dworzec kolejowy, by złapać marszrutkę, jeden z tych starych sowieckich minibusów, które jakoś
