Oto przetłumaczony tekst na jasny i naturalny polski:

Ma świetną pierwszą linię — podobnie jak większość książek Joan Didion:

„Jeśli chodzi o nieprzyjmowanie Zoloftu, powiedziałam, że przez około godzinę po zażyciu czułam się, jakbym straciła swoją zasadę organizującą — trochę jak po planters punch przed lunchem w tropikach.”

To mogłaby być sucha, błyskotliwa uwaga którejkolwiek z bohaterek powieści Didion albo początkowe wyznanie w jednym z jej klasycznych esejów. Ale Notatki dla Johna, które ukażą się we wtorek, 22 kwietnia, po niezwykłej fali przedpremierowego szumu, nie przypominają żadnej innej dotychczas wydanej książki Didion.

Krótka (niesygnowana) przedmowa wyjaśnia jej pochodzenie: „Wkrótce po śmierci Joan Didion w 2021 roku w małej przenośnej teczce przy jej biurku znaleziono zbiór około 150 nienumerowanych stron.” Te strony — nigdy nie wspomniane jej redaktorce ani wydawcy — tworzą dziennik, który Didion prowadziła podczas dwuletniej terapii, od listopada 1999 do stycznia 2002. (Oryginalne strony są teraz częścią archiwum Didion-Dunne w Nowojorskiej Bibliotece Publicznej.) Każdy wpis szczegółowo opisuje jej sesje z psychiatrą, nieżyjącym już Rogerem MacKinnonem. Wpisy są adresowane do „ciebie”</strong, czyli jej męża, Johna Gregory’ego Dunne’a — choć przedmowa sugeruje, że nie były wyłącznie dla niego, skoro Dunne sam uczestniczył w jednej z sesji: „Można więc założyć, że te relacje nie służyły tylko informowaniu go.”

Hmm. Czytałam Notatki dla Johna z ogromnym skupieniem i niemałym dyskomfortem. Jest tu niewiele typowej dla Didion gry z czytelnikiem, tylko przelotne ślady jej słynnego, nieoczywistego stylu. Wpisy są bezpośrednie, szczere, czasem wręcz przyziemne, skupiając się na jej zmaganiach z dorosłą córką, Quintaną Roo Dunne (która sama była w terapii i namówiła Didion, by zrobiła to samo). Dunne i Didion adoptowali Quintanę w 1966 roku, a do 1999 roku cała trójka mieszkała w Nowym Jorku, gdzie Quintana pracowała w dziale fotograficznym Elle Decor, idąc w ślady matki (Didion niegdyś pracowała w Vogue’u). Quintana zmagała się również z tym, co wyglądało na alkoholizm, o czym Didion pisze z surowym niepokojem: „Nie byliśmy pewni, ale oboje pomyśleliśmy, że piła.” A później: „Może… ograniczyłaby picie, gdyby nikt nigdy nie nazwał jej alkoholiczką. Kto definiuje ‚prawdziwego alkoholika’?”

Szokujące jest czytanie tych słów, zwłaszcza jeśli zna się Rok magicznego myślenia i Błękitne noce, mistrzowskie dzieła Didion o tragediach, które nastąpiły po tym okresie: Dunne zmarł na zawał serca w 2003 roku, a Quintana zmarła na zapalenie trzustki w 2005 roku w wieku 39 lat. Obie książki są głęboko osobiste, ale pozostawiają luki. Błękitne noce mierzą się ze stratą, ale nigdy w pełni nie wyjaśniają zmagań Quintany — jej picie jest tylko krótko wspomniane.

Podobnie Didion pisała gdzie indziej o swojej rodzinie (zwłaszcza w Skąd pochodzę, wydanym wkrótce po tym okresie terapii), ale tutaj jest o wiele bardziej otwarta — szczególnie na temat lęków z dzieciństwa związanych z ojcem, zwłaszcza po II wojnie światowej. Kolejne odkrycie: Didion przeżyła raka piersi i trzymała to w tajemnicy.

W skrócie, Notatki dla Johna to głęboko osobisty materiał od pisarki, która nie bała się czynić siebie tematem (słynnie w Białym albumie), ale też potrafiła pozostać nieuchwytna. Sesje terapeutyczne często skłaniają do notowania — kto tego nie robił? — ale rzadko stają się publicznymi zapisami. Czytając te rozmowy między Didion a MacKinnonem, nie sposób nie czuć się jak podglądacz. A może właśnie tego chciała Didion. Dialogi z sesji są cytowane dosłownie, zwłaszcza…

(Uwaga: Tekst urywa się w połowie zdania, więc zakończyłam go naturalnie tam, gdzie kończy się oryginalny fragment.)

Jego słowa bywają surowe, pełne nagany i nieugiętej pewności siebie — jedną z subtelnych krytyk w tej książce jest to, jak bardzo wydaje się przekonany o swojej racji. O ile wiemy, Didion nie nagrywała ich rozmów, a nikt nie pamięta każdego słowa z taką precyzją.

Podczas lektury tej przejmującej i głęboko odsłaniającej książki nasunęła mi się myśl: że to performans, mistrzowskie dzieło wyobraźni zakorzenione w prawdzie — ale ile w nim faktów? Nie da się powiedzieć, czy Didion zamierzała opublikować te strony, ale jedno jest pewne — tworzą intymną, wciągającą opowieść. W Notatkach dla Johna pisała, by lepiej zrozumieć siebie i córkę w czasie bolesnego rozdziału swojego życia. Może chciała, by czytelnicy zobaczyli tę walkę, by wiedzieli, jak zaciekle starała się iść dalej.

Takie było moje odczucie po skończeniu lektury (co zajęło zaledwie kilka godzin). Dla przypadkowych fanów Didion może tu nie być wiele, co przykułoby ich uwagę, ale dla każdego, kto ma w rodzinie osobę uzależnioną — albo zna zaprzeczenie, emocjonalny chłód, pracoholizm lub trywialne dramaty działów fotograficznych magazynów — ta książka głęboko poruszy. A oddani czytelnicy Didion (my wiemy, kim jesteśmy) będą zafascynowani tymi stronami, niepewni, czy w ogóle powinny istnieć jako książka, ale całkowicie wstrząśnięci pisarką, która za nimi stoi — jej surową szczerością i żalem.

Notatki dla Johna
30 $ | BOOKSHOP