Rozmowa z Emily Henry przez telefon wydaje się dziwnie znajoma. Autorka, która sprzedała prawie 2,5 miliona książek – z dwoma obecnie adaptowanymi na filmy – opanowała sztukę powieści romantycznej, wzbudzając niezliczone dyskusje na Reddicie, debaty o obsadzie fanów, a nawet tatuaże z cytatami z jej dialogów. Czytelnicy wiedzą, że książka Emily Henry sprawi, że będą cierpieć, mdleć, płakać i krzyczeć – wszystko, co powinna robić świetna historia. I rozpoznaliby jej głos, tak jak ja przez telefon: ciepły, ciekawy i błyskotliwy.

Ale wraz z jej szóstą powieścią, Wielkie Piękne Życie, która ukazuje się dziś, Henry lekko odchodzi od swojego zwykłego schematu. Historia śledzi Alice Scott, pisarkę, która poszukuje przełomowej historii na sennej wyspie Little Crescent, gdzie ma nadzieję przeprowadzić wywiad z enigmatyczną dziedziczką Margaret Ives. Jest tylko jeden problem: Margaret zaprosiła również zdobywcę Nagrody Pulitzera, dziennikarza Haydena Andersona, na miesięczną próbę. Tylko jedna z nich będzie mogła napisać jej biografię.

Przed premierą swojej najbardziej ambitnej książki, Henry rozmawiała z Vogue o pamięci, dziedzictwie, ulubionych motywach romantycznych i tym, jak serial Hacks wpłynął na jej opowieści.

Vogue: Wielkie Piękne Życie przekracza granice gatunków, skłaniając się ku literaturze pięknej w sposób, który może zaskoczyć twoich fanów. Czy ta zmiana była zamierzona?

Emily Henry: Nazywam to bocznym krokiem, ponieważ wciąż jest tu centralny romans i wiele miłości. Nie było to w pełni zaplanowane – po latach pisania prostych romansów komediowych poczułam, że jestem gotowa spróbować czegoś nowego. Ta książka była jednym z tych rzadkich pomysłów, które przyszły mi do głowy niemal w pełni ukształtowane, co zdarza się niezwykle rzadko. Po pierwszym szkicie próbowałam nawet wrócić do mojego zwykłego stylu, ale każda zmiana prowadziła mnie z powrotem do tej wersji. W końcu musiałam zaakceptować, że to jest książka, którą chciałam napisać. Na szczęście moi czytelnicy są bardzo wyrozumiali i gotowi podążać za mną w nieco nowe rejony. Jestem podekscytowana – i zestresowana – że wyruszą w tę podróż, bo masz rację, to coś innego.

Vogue: Książka zawiera wiele zwrotów akcji, skoków czasowych i warstwowych opowieści. Co było największym wyzwaniem przy takim pisaniu?

Emily Henry: Pierwszy szkic napisałam łatwo – każda kolejna poprawka była trudna. Balansowanie między dwiema liniami fabularnymi było skomplikowane. Wiem, że nie powinno się czytać recenzji, ale czasami zaglądam do tych pozytywnych i ciekawie, jak wielu czytelników uważa, że wątek historyczny zajmuje więcej miejsca – ale statystycznie to nieprawda. Współczesny romans między Haydenem a Alice wciąż jest sercem opowieści. Sprawienie, by obie historie wydawały się kompletne, było wyzwaniem. W pewnym momencie czułam, że napisałam dwie osobne książki i nawet rozważałam ich rozdzielenie. Ale są zbyt mocno powiązane – nie widać tego aż do końca.

Vogue: Wcześniej używałaś retrospekcji. Jak zdecydowałaś, kiedy cofnąć się w czasie w tej książce?

Emily Henry: Świetne pytanie. Zwykle moje retrospekcje nie są pisane oddzielnie od głównej historii. Czasami dodaję je później, jeśli czytelnik potrzebuje więcej kontekstu lub emocjonalnej głębi. Ale w tej książce przeszłość i teraźniejszość były zawsze splecione – każdy skok musiał wydawać się naturalny, jak odsłanianie warstw. Mniej chodziło o narzucenie struktury, a bardziej o pozwolenie historii rozwijać się tak, jak potrzebowała.

Ogólnie piszę wątek A i B – czyli teraźniejszość i przeszłość – jednocześnie. Moment, w którym przełączam się między nimi, polega na przygotowaniu następnej sekcji, co wiąże się z tym, jak działa pamięć. To jedna z fascynujących rzeczy na temat pamięci w ogóle.

To było jedno z moich pytań! Wielkie Piękne Życie mocno dotyka tematów czasu i pamięci.

Tak to doświadczamy – poruszamy się przez codzienne życie, gdy coś wywołuje wspomnienie, niemal jak coda w rzeczywistości. Wątki się odbijają echem.

Nadrzędnym tematem, który badałam, było dziedzictwo. Interesuje mnie to, że wszyscy skądś pochodzimy, ale znamy tylko fragmenty naszej przeszłości. Nawet z ludźmi, którzy nas wychowali, nie zawsze rozumiemy wszystko, co ich ukształtowało, ani jak wpłynęło to na to, jak nas wychowali. To, co fascynujące w wielkich rodzinnych dynastiach w popkulturze, to to, że możemy śledzić te echa przez historię, ponieważ ich życie jest tak dobrze udokumentowane.

W książce jest pewien rodzaj targowania się informacjami, gdy dwie osoby uczą się od siebie nawzajem. Na tym polega intymność – gdy stajemy się bardziej komfortowi, stajemy się bardziej wrażliwi i dzielimy się więcej sobą. Niektórzy ludzie naturalnie to z nas wydobywają. Weźmy na przykład Alice i Margaret: są względnie obcymi sobie osobami, a jednak są wobec siebie otwarci. A potem jest kontrast z relacją Alice z matką – kochają się, znają się od lat, ale tak wiele pozostaje niewypowiedziane, rzeczy, o których Alice nawet nie wie, jak poruszyć.

Chcę zagłębić się w relację Alice z matką, ponieważ to duża część książki. Dlaczego, twoim zdaniem, Alice ma trudności z postrzeganiem matki jako pełnej, trójwymiarowej osoby?

Uwielbiam to pytanie. Przed napisaniem tej książki wiedziałam, że chcę skupić się na relacji matka-córka, ponieważ często piszę o relacjach ojciec-córka. Relacje matka-córka są jednymi z najtrudniejszych, nawet gdy są dobre. Łatwo wpaść w pułapkę, w której pozostajesz przedłużeniem swojej matki – jej nadzieje i marzenia ciążą na tobie w sposób, w jaki może nie ciążyć na synu. Alice jest w punkcie, w którym zaczyna widzieć swoją matkę wyraźniej, poza rolą „mamy”. To naturalna zmiana, gdy dorastasz i poszerza się twoja perspektywa.

Przejdźmy do mężczyzn w książce. Bez spoilerów, napisałaś teksty piosenek dla postaci o imieniu Cosmo. Jak wyglądał ten proces?

Przerażający! Ale pocieszałam się wiedzą, że teksty z tamtej epoki (koniec lat 50., początek 60.) były zazwyczaj proste. Jestem pewna, że wtedy wydawały się rewolucyjne, ale brzmienie wiele wnosiło. Więc pozwoliłam sobie nie przemyślać tego za bardzo.

Lata temu rozmawiałam z Taylor Jenkins Reid o Daisy Jones & The Six – niektóre jej teksty były niesamowicie dobre. Byłam rozczarowana, że jedna z moich ulubionych linii nie znalazła się w adaptacji, ale zauważyła, że teksty muszą pasować do głosów postaci. Tak samo było z Cosmo. Pomyślałam: To mężczyzna z końca lat 50./początku 60. – muszę uchwycić jego perspektywę. Najlepiej w pełni wcielić się w postać podczas pisania. Hayden jest niesamowitym męskim bohaterem romantycznym – wyraźnie masz talent do tworzenia mężczyzn, których wszyscy chcielibyśmy, aby istnieli. Co przyciąga Alice i Haydena do siebie?

Alice naturalnie ciągnie do ludzi. Od tego się zaczyna. Lubi rozumieć innych, a gdy ktoś jest zamknięty lub nie odpowiada, nie zniechęca jej to tak, jak większość ludzi. Jest cierpliwa, daje innym kredyt zaufania – to rzadka i godna podziwu cecha, którą trudno utrzymać. Jest z natury ciekawa i zdaje sobie sprawę, że jeśli ktoś nie pokazuje swojej najlepszej strony, prawdopodobnie jest ku temu powód.

Hayden jest jej przeciwieństwem – zamknięty, prywatny i chroniący swoje życie osobiste. Gdy ktoś taki jak Alice reaguje na niego w ten sposób, początkowo nie ufa temu. Jest z natury podejrzliwy wobec nieustającego optymizmu. Dopiero gdy widzi jej konsekwencję, zaczyna wierzyć, że jest autentyczna, a nie manipuluje nim. To, co początkowo go odtrącało, staje się tym, co go przyciąga.

Są też dobrze dobrani, ponieważ ona wnosi optymizm i wiarę, których on potrzebuje – przekonanie, że na świecie jest dobro, że miłość jest warta walki, nawet jeśli te idee mogą brzmieć banalnie.

I tak, oboje są pisarzami! Pisarze, księgarze i miłośnicy książek często pojawiają się w twojej twórczości.

Absolutnie. Pisarze i ludzie związani z książkami mają tę głęboką ciekawość. To świat, który dobrze znam – jest tyle sposobów na bycie pisarzem lub pracę z książkami. Poza tym to natychmiast daje czytelnikom więź z postaciami.

W świecie pełnym sequeli i serii twoje książki są samodzielne. Dlaczego?

Dla mnie dobra historia potrzebuje konfliktu. Ponieważ w sercu piszę romanse, emocjonalny łuk dotyczy pary znajdującej drogę do siebie lub pokonującej przeszkody. Gdy to zrobią, nie chcę zakłócać ich szczęścia. Realistycznie wiem, że te postaci będą miały więcej wyzwań, ale nie czuję potrzeby o nich pisać. Większość moich książek nie jest na rynku tak długo – Wakacyjna miłość wyszła pięć lat temu. Może za kolejne pięć czy dziesięć lat do nich wrócę, ale teraz nie mam więcej historii do opowiedzenia o nich.

Porozmawiajmy o twoich ulubionych motywach romantycznych. Co uwielbiasz? Jedno łóżko? Czy się zejdą, czy nie?

Uwielbiam motyw „jedno łóżko” i sceny przy łóżku chorego. Jeśli chodzi o szersze dynamiki, enemies-to-lovers jest pocałunkiem kucharza, gdy jest dobrze zrobione. W romansach historycznych uwielbiam małżeństwo z rozsądku – trudniej to osiągnąć w współczesnych realiach, ale w historycznych ma to sens.

A co z romansem drugiej szansy? Pisałaś już taki.

Jako czytelnik zwykle nie jest to mój pierwszy wybór, chyba że jest to autor, którego już kocham – wtedy może stać się ulubionym. Before I Let Go Kennedy Ryan, o rozwiedzionym małżeństwie, które się odnajduje, było oszałamiające. Mam na tym punkcie obsesję. Ale gdyby nie było jej książką, może bym po nią nie sięgnęła. To powiedziawszy, mogę być przekonana do wszystkiego.

Oglądasz coś…

(Notka: Ostatnie zdanie zostało ucięte w oryginale, więc pozostawiłam je również niekompletne.)

Czy coś inspiruje twoje pisanie? A może telewizja to tylko twój czas wolny?

Głównie czas wolny. Ostatnio oglądałam Severance i Silo, ale nie wpłynęły na moje pisanie. Nie sądzę też, żeby The Real Housewives miało duży wpływ, chociaż lubię to oglądać. Ale jeden serial, który mnie zainspirował, to Hacks. Uwielbiam międzypokoleniową przyjaźń między dwiema kobietami – jak się odbijają, mimo że są na bardzo różnych etapach życia. Jest tam dynamika niemal enemies-to-lovers, pełna napięcia, ale też koleżeństwa. To piękne przedstawienie przyjaźni i to wpłynęło na tę powieść.

Ostatnie pytanie – rozmawiałam z Yulin Kuang, która adaptowała Ludzi, których spotykamy na wakacjach i reżyseruje Wakacyjną miłość. Co najbardziej ekscytuje cię w widoku swojej książki na dużym ekranie?

Jestem podekscytowana, że ludzie zobaczą Toma Blytha i Emily Bader w tych rolach. Całkowicie zmienili sposób, w jaki postrzegam te postacie, w najlepszy możliwy sposób. Wcielili się w role tak dobrze, że dodali nowe warstwy do postaci. Wielu ludzi pyta, czy dużo musiało się zmienić i jak się z tym czuję, ale szczerze mówiąc, jedną z rzeczy, które najbardziej ekscytują mnie w adaptacji Ludzi, których spotykamy na wakacjach, są nowe sceny. Są wspaniałe, dając czytelnikom dodatkowe momenty Alexa i Poppy, których wcześniej nie było. Wszystko pasuje idealnie, ale jest świeże – to miła niespodzianka, której nie spodziewałam się tak pokochać.

To naprawdę miłe. Wyraźnie kochasz swoich fanów!

Kocham! Moją największą obawą związaną z adaptacjami jest po prostu chęć, aby fani byli szczęśliwi. Książka jest moja – miałam nad nią pełną kontrolę. Adaptacja nie może być taka sama, ale jeśli ją pokochają, to dla mnie oznacza sukces.

Chcesz robić więcej filmów w przyszłości?

Absolutnie. Już pracuję nad kilkoma i uwielbiałam patrzeć, jak Yulin i inni scenarzyści rozwijają coś nowego. To było bardzo satysfakcjonujące. Ale jestem też podekscytowana pracą nad własnymi projektami.

Ta rozmowa została zredagowana i skrócona.

Wielkie Piękne Życie
27 $ BOOKSHOP

Daj mi znać, jeśli chcesz jakieś dodatkowe poprawki!